Ciesz się małymi sukcesami!

Muszę się Wam czymś pochwalić… Wczoraj odniosłam z Nuką wspaniały sukces! Część z Was pewnie już kojarzy moją 6-letnią sunię w typie goldena. Ci, którzy znają nas bliżej wiedzą, że Nuka to bardzo niepewna siebie psica (i w kontaktach z psami, i z ludźmi), w dodatku na spacerach mocno nastawiona na namierzanie zwierzyny. Oprócz tego, nawet w „higienicznych” warunkach bardzo ciężko jest namówić ją do wspólnej zabawy. Jeśli już się uda, zwykle szybko się wypala. Od baaaardzo dawna pracuję więc właśnie nad tym, żeby niunia miała W OGÓLE OCHOTĘ na wspólną zabawę. Za jedzenie da się pokroić, ale zabawa… Hm, to co innego. Wbrew pozorom, jest ona jednak bardzo istotna, bo to wskaźnik jakości naszej relacji, wzajemnego zaufania, chęci bycia ze sobą i czucia się z tym dobrze. Niestety, nie ułatwiają mi tego różnice charakterologiczne…

A było tak. Na spacerze, zatrzymałyśmy się niedaleko stogów siana. Jak zwykle zachęcana przez moją drugą sunię, Fibi, zaczęłyśmy bawić się we dwie piłką na sznurku, pozostawiając Nuce swobodę węszenia między belami. W pewnym momencie zauważyłam, jak Nuka energicznie obiega nas, po czym rzuca się plackiem na ziemię i zaczyna wcinać śnieg. „Aha, i tu cię mam!”. Pod moją kopułką zaświeciła się żarówa!

Co się wydarzyło? Nuka miała wyraźną ochotę na zabawę, ale nie wiedziała jak się dołączyć, czy w ogóle może, no i, jak to golden, chciała coś potrzymać w pysku! Rozładowywała więc napięcie jedząc śnieg. Natychmiast wykorzystałam sytuację, zaplotłam szarpaka z linki asekuracyjnej i przez następne kilkanaście minut bawiłyśmy się w najlepsze w solidne szarpanie (o dziwo tylko tak suczyna lubi!), gonienie się i skakanie po belach siana (ja zostawałam na ziemi :) ). Żeby nie było, symultanicznie zabawiałam Fibi. Było świetnie! Fun po obu stronach! I o to chodziło, bez spinania się i oczekiwań. Pełen luz!

A co wpłynęło na jej nastawienie na zabawę? Moje nastawienie na nią! Idąc na spacer chciałam popracować nad naszą relacją, więc np. zamiast nagradzać ją za przywołanie jedzeniem, były pochwały, cieszenie się i mnóóóóóóstwo miziania, które uwielbia ponad wszystko, a którego jej ciągle niestety mało. Tak dobrze „nastrojona” sucz po prostu „włączyła się” w sprzyjających warunkach. A co najważniejsze, nie było naciskania, że „teraz, tutaj, będziemy się bawić”! Nuka miała cały czas wolną łapę wybierając aktywność, a ja jej towarzyszyłam dbając o bezpieczeństwo.

Ktoś może powiedzieć „Ale, co to za sukces?!!!”. Dla mnie – ogromny! Widzieć ją, jak wkręca się i angażuje w zabawę za mną, jak jest rozluźniona i radosna, ignorując zupełnie to, co dookoła. Że bycie ze mną, a nie obok mnie, sprawia jej radość – bezcenne. A to bardzo rzadki obrazek, bo zwykle w tym miejscu jej głowa jest w innym świecie, daleko ode mnie, mocno namierzając sarny i zające. To był właśnie nasz sukces! Bez planów, bez założeń, po prostu łapiąc sprzyjającą chwilę, by wyjść z niej z dobrymi doświadczeniami. I co ważne, nie oczekuję, że tak będzie już zawsze. Po prostu wiem, że będą dni lepsze i gorsze, a my pracujemy dalej!

Ciebie też chcę zachęcić do cieszenia się z Waszych małych sukcesów. To szczególnie ważne, gdy masz psa, który sprawia małe lub większe problemy. Często ich rozwiązywanie musimy zacząć nie od działania stricte na konkretne zachowanie, a właśnie od budowania relacji, więzi, zaufania i radości z bycia razem. Ale też nauki szacunku, zrozumienia i zaakceptowania potrzeb i ograniczeń naszego psa. To solidna baza, na której dopiero można budować dalej. Planowanie i spinanie się w dążeniu do wyznaczonego celu mogą tylko doprowadzić do frustracji i złości po obu stronach.

Nie ważne, czy Twój pies boi się obcych, goni rowery, szczeka na psy, czy ciągnie na smyczy. Nie ważne, co myślą inni! Wyluzuj i łap chwile, które stwarzają okazje. Ale przede wszystkim, dostrzegaj i ciesz się z Waszych małych sukcesów, bo to one będą Was napędzać! Czego Wam i Waszym psom mocno życzę!


Autorka: Agnieszka Kauch, trener i behawiorysta w szkole Psiaki Poznaniaki

« powrót